Planowałam namalować więcej obrazów , poezja uleciała, zostały jedynie zdjęcia. Nie spotkałam się z natchnieniem, unosiło ale gorączką słońca. Moja alergia i dieta sprawia kłopot wprowadzając w zakłopotanie . Uwielbiam spokój i niepośpiech ...było napięcie. Nie wiem z czego to wynika. Mam jedynie nowy smak na malowanie. Od tego roku maluję akrylami i to zupełnie inna bajka od olejnych. Można bardziej poeksperymentować. Zauważyłam, że wchodzi moda na plenery, taki cichy wyścig: jak najwięcej obrazów namalować w jak najkrótszym czasie. Kilka obrazów dziennie stoi przed wyzwaniem, by namalować ich kilkanaście w jeden dzień. Rach ciach ciach...niesamowity zapał do malowania śmigając pędzlem z prędkością światła = nowy trend albo potrzeba pracowitości.
"Maki na kompostowoniku " - to miejsce zachwyciło mnie i obraz został w Gołaszewie na pamiątkę.
Długo szukałam miejsc, które wołały : "Stop! Namaluj mnie ".
Poniżej "Serce w płocie" - to drugie miejsce , które zatrzymało kamerkę i postanowiłam zrobić kilka projektów, ale na razie nie ujawnię planów.
Migawki z pobytu :
Pozdrawiam. Do następnej wioski.